Info

avatar Ten blog rowerowy od czerwca 2012 r. prowadzi mih z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 2172.00 kilometrów (plus 1209 km sprzed bloga) w tym 127.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.36 km/h i zwiedzam świat.
Więcej o mnie. Niżej goście zliczani od listopada 2012 r.:

Flag Counter


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mih.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

1. Kilkudniowe z sakwami

Dystans całkowity:125.00 km (w terenie 20.00 km; 16.00%)
Czas w ruchu:07:34
Średnia prędkość:16.52 km/h
Maksymalna prędkość:43.00 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:125.00 km i 7h 34m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
125.00 km 20.00 km teren
07:34 h 16.52 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rowerem wokół Miedwia z noclegiem

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 0

Dzień pierwszy


Dzień drugi


W piątek około godziny 19:00 wspólnie z Marcinem wyjeżdżamy na objazd jeziora Miedwie. Marcin zapisał się na sierpniowy Maraton wokół Miedwia, a ja mam ochotę na nocleg poza domem. Planujemy zapoznać się z trasą. Pogoda nie jest zła, dużo chmur, ale kropi tylko od czasu do czasu. Na Moście Cłowym pierwsze zdjęcie:

Ruszamy Szosą Stargardzką, duży ruch i niebezpiecznie, byle szybko do Płoni, dalej przez Jezierzyce obok stawów rybnych drogą gruntową do wsi Rekowo. We wsi trochę się kręcimy szukając drogi, zasięgnąwszy języka kierujemy się po bruku do Żelewa. W Żelewie ponownie pytamy o drogę. Jadąc dalej mijamy po prawej stronie przepompownię wody dla Szczecina. Ujęcie wody na jeziorze Miedwie zostało oddane do eksploatacji w 1976 roku i zaopatruje w wodę około 330 tysięcy mieszkańców.

Jezioro mamy cały czas z lewej strony. Wkrótce dojeżdżamy do miejsca, gdzie z Miedwia wypływa rzeka Płonia. Spływ kajakiem będzie kolejną planowaną przygodą.


Do kolejnej wsi Dębina jedziemy już po płytach jumbo. Krzywe, połamane, jazda z sakwami jest utrudniona. W pewnym momencie droga doprowadza nas do gospodarstwa rolnego na końcu którego napotykamy zamkniętą bramę. Rowery są zbyt ciężkie by przerzucić je przez płot.

Cofamy się około 200 metrów, skręcamy w lewo, gdzie po chwili napotykamy drugą bramę tym razem z możliwością przejechania furtką. Dalej asfaltem do Komorówka.
W Komorówku droga w prawo wygląda jak na "podwórko do chłopa", więc jedziemy w lewo, co okazuje się błędem. Dojeżdżamy do jeziora, gdzie droga się kończy. Wracamy i tym razem kierujemy się w prawo. Od teraz posiłkujemy się GPSem w komórce, mapka jaką wydrukowaliśmy z sieci jest za mało dokładna.
Przez Giżyn, Młyny, Turze, Ryszewo, Okunicę i Grędziec kierujemy się do Wierzbna, gdzie planowaliśmy zostać na noc. Ostatnie kilometry przejeżdżamy w zupełnych ciemnościach. Przydaje się porządna lampa i prąd z dynama. Schodzimy na plaże w Wierzbnie, ale pijackie wrzaski z oddali i głośna muzyka nie nastrajają nas optymistycznie. Nie jest to dziś gościnne miejsce dla zmęczonych turystów. Wsiadamy na rowery i jedziemy dalej, do Koszewa. Wieś spokojna, wokół ciemność, postanawiamy spać na boisku, gdzie dociera światło ulicznych latarni. Obawiam się tylko czy nie będziemy przeszkadzać, kiedy rano tubylcy przyjdą pograć w piłkę. Swoimi wątpliwościami dzielę się z Marciem stwierdzając, że pewnie rano dzieciaki nas obudzą. Marcin zniknął na chwilę w ciemnościach, wraca i mówi : "Spokojnie, bez obaw, w bramce rosną pokrzywy". Pewnie teraz na wsi w piłkę grają tylko na komputerze. Około północy zatem rozbijamy obóz, dzisiejszego dnia przejechaliśmy 75 km. Robimy kolację i o godzinie drugiej w nocy kołysani szumem młodego zboża i starych topól zapadamy w sen. Ranek przychodzi szybko.



Rano po śniadaniu cofamy się do wsi aby zobaczyć w świetle dziennym okazały pałac z wieżą zakończoną neobarokowym hełmem. Do 1945 r. był on własnością hitlerowskiego feldmarszałka Friedricha von Paulusa. Oglądamy także gotycki, XVI-wieczny kamienno ceglany kościół po czym przez Koszewko (neorenesansowy pałac z XIX wieku) i Kunowo dojeżdżamy do Morzyczyna, gdzie pierwszy raz widzę piękną plażę i molo. Niby dziwne, ale muszę przyznać, że wczoraj w ogóle pierwszy raz widziałem Miedwie.


Powoli promenadą i dalej ścieżką rowerową udajemy się w kierunku Kobylanki i tu kończy się luksus. Jadąc na zakazie przebijamy się szybko drogą Stargard - Szczecin (momentami bez pobocza) na obrzeża miasta. W strugach deszczu dojeżdżamy do Trasy Zamkowej, gdzie wkrótce się pożegnamy.

Do domu dojeżdżam akurat na obiad, w nogach 125 km. Postanawiam zacząć śledzić swoje ślady GPS (ten ślad prowadzi do domu Marcina i jest nieco krótszy), stąd konto na Bikestats i ten blog. Pozdro !

Ekwipunek na wyprawę rowerową:

Rower:
Okulary
Rękawice
Kask
Zestaw narzędzi Multiklucz
Dętka zapasowa
Łyżki do opon
Łatki
Skuwacz do łańcucha
Zapięcie plus kluczyki
Mapa

Spanie:
Mata samopompująca 5 cm
Tarp DD 3x3
Śpiwór Hannah Bike
Dmuchana poduszka

Kuchnia:
Kuchenka Go-system plus butla 220 gr
Kubek metalowy
Kubek termiczny
Talerz mały płaski plastik
Niezbędnik
Nóż Eka W11

Światło:
Latarka czołowa Led Lenser H7
Zapalniczka x 2
Podgrzewacze x 3

Bezpieczeństwo:
Portfel/dokumenty
Telefon komórkowy
Apteczka

Inne:
Płyn na komary
Guma do mocowania
Worek na śmieci

Higiena:
Przybory toaletowe – żel do kapieli, dezodorant, szczotka do zębów, pasta
Ręcznik
Chusteczki intymne
Papier toaletowy

Ubrania:
Spodenki rowerowe z wkładką
Koszulka rowerowa
Koszulka bawełniana
Majtki
Skarpety
Bluza polar
Bluza wiatrówka
Spodnie

Jedzenie:
Woda
Chleb
Konserwa mięsna
Pasztet
Herbata
Cukier
Cytryna

Zestaw komfort :)