Info

avatar Ten blog rowerowy od czerwca 2012 r. prowadzi mih z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 2172.00 kilometrów (plus 1209 km sprzed bloga) w tym 127.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.36 km/h i zwiedzam świat.
Więcej o mnie. Niżej goście zliczani od listopada 2012 r.:

Flag Counter


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mih.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:277.00 km (w terenie 7.00 km; 2.53%)
Czas w ruchu:15:44
Średnia prędkość:17.61 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:34.62 km i 1h 58m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
34.00 km 0.00 km teren
01:42 h 20.00 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Krótko do Bartoszewa

Niedziela, 28 października 2012 · dodano: 28.10.2012 | Komentarze 6



Miałem ochotę jechać z grupą na wycieczkę z Gryfina przez Puszczę Bukową do Szczecina, ale wstać o 7:00 w niedzielę jest dla mnie niemożliwością. Żałuję, ale sobie odpuszczam, pomimo, że sobotę spędziłem na naprawianiu mojej torby po małym dzwonie. Za pomocą prostych narzędzi z kawałka sklejki zmontowałem takie coś:

Z zewnątrz nie widać, a sztywność została zachowana, posłuży do czasu pospawania ramki. Dzisiaj o godzinie 13:00 wyszedłem z psem na spacer i stwierdziłem, że taka pogoda może się szybko nie zdarzyć i jednak muszę gdzieś wyskoczyć. Wsiadam na rower i jadę najpierw na Głębokie, dalej na Wołczkowo i do Dobrej. Wreszcie prawie w ciszy - po wczorajszym popsikaniu siodełka Ballistolem ustało jego męczące skrzypienie. Trzeba by zadbać o łańcuch, bo teraz on o sobie przypomina. Przed samą Dobrą czuję, że chyba zamarzają mi stawy skokowe i czym prędzej zakładam ochraniacze na buty. Teraz znacznie cieplej. Po prawej stronie drogi widzę rząd ściętych topoli i biednego dzięcioła, który nie może się z tą stratą pogodzić. Moja żona stwierdziła, że to drzewo musiało być jego ulubione :D :

Zajeżdżam na teren kościoła, gdzie po raz kolejny fotografuję tablice upamiętniającą niemieckie ofiary I Wojny Światowej. Po wojnie niemal w każdej wsi budowano takie pomniki dla uczczenia mieszkańców, którzy nie wrócili do swych domów.

Kiedy wyjeżdżam na drogę by udać się w nieznanym kierunku spotykam Anię voZan, Jewtiego i Leszka na szosówkach. Zachęcają mnie, abym jechał z nimi do Bartoszewa. Jak obiecali, że zwolnią do 25 km/h to chętnie dołączam. Na miejscu czekamy na Siwobrodego i Janę z Arturem. W międzyczasie Ania z Leszkiem uciekają do domu.

Zostaje nas piątka i zaczynają się poważne obrady :) Z zaciekawieniem przysłuchuję się rozmowie. Zebranie jest oficjalne i ma na celu omówienie szczegółów spotkania przedstawicieli grupy Szczecin na Rowerach z pracownikami UM (w celu zainicjowania współpracy). Jewti okazuje się hojnym sponsorem i funduje wszystkim herbatę/kawę i pyszne ciasto, zatem w słabo grzejącym słońcu siedzi się bardzo przyjemnie. Ukradłem Lechowi dwa zdjęcia:)


Jak już zaczęło się robić naprawdę zimno Siwobrody jedzie do Pilchowa, a my już tylko w czwórkę wracamy z powrotem do Dobrej i przez Wołczkowo, Bezrzecze do Szczecina.

W Krzekowie się rozstajemy i już sam pedałuje do domu. Wyjazd krótki, w miłym towarzystwie, piękna pogoda, rześko :)

Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
01:09 h 13.04 km/h:
Maks. pr.:28.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Październikowa Masa Krytyczna

Piątek, 26 października 2012 · dodano: 26.10.2012 | Komentarze 3

Prosto z pracy jadę na Masę Krytyczną. Całkiem sporo osób się zebrało. Z kilkoma znajomymi się witam, dwoje nowych oficjalnie poznaję :) Masa dla pasa na ul. Słowackiego, którego mimo obietnic nie zrobiono. Szczerze powiedziawszy lepsza byłaby droga rowerowa na połowie chodnika, którym i tak mało kto chodzi, a szerokość spora. Ale co tam, ważne by się w miłej atmosferze przejechać po mieście (na złość kierowcom he,he, he :p). Szybko robi się ciemno więc i zdjęć niewiele. Zimno. Do końca dojechało chyba połowa spośród początkowej grupy rowerzystów. Jak już byliśmy na Mickiewicza to z powodu głodu poważnie się zastanawiałem nad ucieczką do domu. Skoro jednak pojechałem z Marcinem to i razem wrócimy. I tyle: Marcin i ja po powrocie na miejsce zbiórki. Do zobaczenie za miesiąc.


I tu nas widać z tyłu. Zdjęcie robione przez Yogiego z RS.


Dane wyjazdu:
6.00 km 0.00 km teren
00:20 h 18.00 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Do pracy przed masą

Piątek, 26 października 2012 · dodano: 26.10.2012 | Komentarze 0

Ponieważ dzisiaj pracuję do godziny 18:00 do pracy jadę rowerem, żeby zdążyć na Masę Krytyczną. Piękne jesienne słońce, na dworze 1 stopień C. Jedzie się naprawdę miło. Liście leżące na ścieżkach i drogach dwukrotnie próbowały mnie do siebie zbliżyć, ale im się nie udało :)
Kategoria 8. Praca


Dane wyjazdu:
35.00 km 3.00 km teren
01:55 h 18.26 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Na grzyby

Czwartek, 25 października 2012 · dodano: 25.10.2012 | Komentarze 8

Dwa tygodnie bez roweru, brak pogody, brak czasu i wreszcie dzisiaj wsiadam na siodełko. Wyjazd miał być gdzieś na północ, ale wieje akurat z północy i czuję, że kondycja lekko spadła. Zaczyna się prawie fajnie, pełnymi kolorowych liści ścieżkami jadę w kierunku Tanowa. Jesienna Goplana:

I przy Głębokim:

Jednak zaraz za Tanowem zaczyna padać. Najpierw twardo moknę, później siedzę z 20 minut pod wiatą autobusową zastanawiając się czy jechać dalej czy wracać. Morale spadają na łeb, na szyję. I wtedy wpadłem na pomysł - jadę na grzyby ! Rowerem wjadę tam, gdzie nie dopchają się samochodami, a zatem grzyby będę zbierał, a nie rozpaczliwie ich szukał :)
Wjeżdżam w drogę pożarową nr 27 i dalej nie powiem :) Ocieplacze na buty jako kalosze sprawdzają się całkiem dobrze tzn. lewy dobrze, a prawy przemaka. Po jakieś godzince miłego wędrowania


stwierdzam, że wystarczy. Przemoczone ubranie jakoś nie nastraja do dłuższego buszowania w krzakach. Wracam powoli trzymając reklamówkę z grzybami w ręce. W Pilchowie zagapiłem się trochę i nie zahamowałem na czas przed słupkiem na środku ścieżki rowerowej (jak hamować nie mając ręki na kierownicy ?) Można powiedzieć, że zaliczyłem małego dzwona. Rusztowanie od torby się pogięło i rama po całości odrapana :(

Przy próbie prostowania pękła ta konstrukcja w sześciu punktach. Ciekawe kto mi to teraz pospawa :/ ?
Piszę te słowa wsłuchany w szum suszarki dochodzący z kuchni, a zapach grzybów unosi się w powietrzu. Klimatycznie.

Dane wyjazdu:
65.00 km 0.00 km teren
03:08 h 20.74 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Droga pożarowa nr 14 do Trzebieży, test Airzound

Niedziela, 14 października 2012 · dodano: 14.10.2012 | Komentarze 7



Przyszły chłodniejsze dni. W kufrze ubyła jedna butelka wody. Wyrzuciłem też U-locka o wadze 2,5 kg oraz linkę, ponieważ i tak tego nie używałem, a tłukło się niemiłosiernie i ..... wreszcie średnia powyżej 20 km/h :) Ciśnienia na prędkość nigdy nie czułem, ale jak już się udało to się chwalę :p
Wyjazd dzisiejszy miał na celu sprawdzenia jak wygląda droga leśna nr 14 prowadząca od szosy Tanowo - Dobieszczyn do Trzebieży. Na mapie wyglądała ok, ale jak jest w rzeczywistości ? Kilka razy zaczynałem nią jechać, ale nigdy do samej Trzebieży. Wśród rowerzystów popularna jest droga nr 27, jednak jak dla mnie droga nr 14 ma równie dużo, jak nie więcej uroku. Dojeżdżam do skrętu w lewo na Zalesie i skręcam ... w prawo. Znajduje się tu taki mały parking leśny i zaczyna się:

W tym miejscu droga jest częścią Szlaku Czerwonego Puszczy Wkrzańskiej im. Stefana "Taty" Kaczmarka. Po drodze można z powodzeniem zbierać grzyby (mało ludzi), chociaż pomimo zakazu samochodów nie brakuje. Nie dziwię się leśnikom, że zmuszeni są do ustawiania szlabanów.
Na najbliższym skrzyżowaniu szklak czerwony prowadzi w lewo do Jeziora Piaski, a ja kieruję się dalej Szlakiem Zielonym Ornitologów. Tu też już byłem, ale odbiłem na Karpin (relacja) zatem zaraz za kierunkowskazem do wsi jadę przez ziemie na których moja stopa jeszcze nie stała. Stopa, a właściwie opona. Są miejsca na trasie, gdzie Puszcza Wkrzańska znacznie przypomina Puszczę Bukową, brak jedynie tylu przewyższeń.



Nieco za Drogoradzem (mijamy bokiem) szlak zielony skręca w prawo na piachy, a ja cisnę prosto Szlakiem Czarnym Parków i Pomników Przyrody.

Za chwilę jestem już w Trzebieży przy nadleśnictwie i dojeżdżam do szosy w kierunku Nowego Warpna (ten szuter to jakieś końcowe 500 m, cała trasa piękny asfalcik, prawie jak w Niemczech) :

Rzut oka w tył, tu należy skręcić z szosy by wygodnie dojechać do Tanowa.

Naprzeciwko tej drogi jest kierunkowskaz "Plaża" i tam też robię mały postój.

Stąd już pedałuję prosto do Jasienicy, objeżdżam zakłady chemiczne z prawej strony i wracam do szosy na Tanowo. Po drodze postanawiam jeszcze zrobić małą prezentację klaksonu na sprężone powietrze Airzound, którego dzisiaj także namiętnie używałem :D Specjalnie dla Mirka srk23, ale myślę, że wielu innych rowerzystów też zaciekawi (i stanie się obiektem pożądania :) ) Miny kierowców BEZCENNE. Cena - 99 zł to jedyny minus :/ Trochę ta moja wypowiedź nieskładna, ale na szybko i pełna improwizacja :) :



Klakson na sprężone powietrze, pompowany zwykłą pompką z wentylem samochodowym do 5,5 bar. Powietrze sprężane jest w butelce, długość wężyka 80 cm. W zestawie oczywiście klakson i butelka z wężykiem oraz rzep do mocowania butelki do ramy i uchwyt na kierownicę. To nie jest maksymalna moc, przed prezentacją klakson był kilkakrotnie użyty.

Dane wyjazdu:
70.00 km 4.00 km teren
04:07 h 17.00 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Szlak Bielika, ptasi sejmik, trzeci tysiąc kilometrów

Czwartek, 11 października 2012 · dodano: 11.10.2012 | Komentarze 4



Wyjazd zupełnie bez celu. No może mały, pierwszy cel jest - Cmentarz Centralny. Ostatnio modny, bo nabiera kolorów. Nabiera powoli, bo na moich zdjęciach niestety ich jeszcze mało:

Cmentarz wojenny i groby żołnierzy polskich:

A z drugiej strony żołnierze radzieccy. Kwatera wojenna znajduje się na głównej osi widokowej cmentarza, pomiędzy kaplicą, a Pomnikiem Braterstwa Broni (po lewej w dali). Spoczywa tu łącznie 3379 żołnierzy: 367 żołnierzy polskich (w tym 203 nieznanych) i 3012 żołnierzy radzieckich (2586 nieznanych):

Po opuszczeniu cmentarza jadę dalej w kierunku Pomorzan i kręcę się trochę wokół elektrowni szukając drogi do Autostrady Poznańskiej. W końcu jednak cofam się około 200 m i zjeżdżam w prawo ostro z górki do ul. Szczawiowej. Tu niebawem mijam ciekawy wiadukt ze świetlikiem. Wiadukt jest obiektem inżynierskim ukończonej w 1933 r. tzw. Guterumgehungsbahn czyli kolejowej obwodnicy Szczecina, której zadaniem było odciążenie Szczecina Głównego od ruchu towarowego. W fundamentach tego betonowego kolosa, po jego obydwóch stronach znajdują się owalne otwory przez które przepływa rzeczaka Bukowa (Buckowbach). Sam most widać, że miał być szerszy, czyli powinniśmy patrzeć na niego jak na tunel. Stąd byłby sens świetlika w górze.



Po dojechaniu do Autostrady Poznańskiej postanawiam odwiedzić Szlak Bielika, chociaż po przejechaniu go wiosną powiedziałem nigdy więcej. Przekonał mnie fakt, że nie odwiedziłem wtedy ostatniego, pięknego punku z widokiem na Gryfino. Zatem po kolei Siadło Dolne:

Rezerwat przyrody Wzgórze Widokowe nad Międzyodrzem, z widokiem ze stożkowatego wzniesienie Morenka o wysokości względnej około 35 m:


Tu po raz pierwszy postanowiłem nakręcić filmik jako element bloga (smartphone Nokia N8):

Po zjechaniu z wzgórza ponownie wspinam się pod górę tym razem po najgorszym wzniesieniu na szlaku. Nienawidzę go szczerze! Podjazd,a właściwie podejście powoduje jak zwykle wyplucie płuc :/

Dalej już jest lepiej:

W Moczyłach nie zjeżdżam do rzeki, bo za chwilę czekałby mnie i tak podjazd tylko jadę prosto na Kamieniec:

W tym miejscu jakoś mija trzeci tysiąc kilometrów tego roku (część nie była nierejestrowana w Bikestats). Na kierownicy wczorajszy zakup - Airzound, klakson na sprężone powietrze (to przez Groma i Janusza). Musze przyznać, ze użyty dzisiaj wielokrotnie :) Mój instruktor jazdy mówił mi zawsze: "Masz k... trąbę, to trąb !" Prawko zdałem za czwartym razem, ale ta nauka utkwiła mi w pamięci do dziś. Czuję się bezpieczniej kiedy mogę zastopować samochód wymuszający na mnie pierwszeństwo przeciągłym rykiem tego urządzenia :) Na zdjęciu też widoczne nitki babiego lata.

Jadę dalej do Pargowa, gdzie fotografuję ruiny kościoła z XIV wieku, z pięknie zachowanym herbem rodziny von Blumennthal na ścianie frontowej.


A to wspomniany widok przy samej granicy, dla którego odbyłem wycieczkę Szlakiem Bielika, tym razem ostatnią, obiecuję ! Szlak nieutwardzony - szuter i kamienie wciąż luźne, no może oprócz miejsc ubitych jako tako przez ciągniki rolnicze (wyraźne ślady przy polach). Do tego wiraże zryte motorami lub samochodami terenowymi, wszelkie zabezpieczenia objechano bokiem. Jednym słowem mimo pięknych okoliczności przyrody wnerw totalny. I żal.


Dalej na chwilę przeskakuję na niemiecką stronę. W okolicy Neurochlitz słyszę krzyki setek ptaków gotujących się do odlotu. Zebrały się tu na ptasim sejmiku.

Postanawiam nakręcić to zbiegowisko z bliska. We wsi skręcam w prawo i pomimo jakieś tabliczki z napisem przy drodze wbijam się na pola. Nie mam pojęcia co to był za napis, pocieszam się tylko, że nie "Achtung Minen" :) Na szczęście nikt mnie nie pogonił i udało się nakręcić taki filmik:

To moje pierwsze spotkanie z tak dużą grupą ptaków (na 99% żurawi). Napawa mnie to dużą radością, a jednocześnie pewnym smutkiem z powodu nadchodzącej zimy. Kolejny rok mija bezpowrotnie. Szarpany zmiennymi uczuciami pedałuję przez Kołbaskowo, Smolęcin, Będargowo,Stobno i Mierzyn do domu. Zimno.

Dane wyjazdu:
10.00 km 0.00 km teren
00:39 h 15.38 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Do serwisu

Wtorek, 9 października 2012 · dodano: 08.10.2012 | Komentarze 1

Dzisiaj w poniedziałek wreszcie zadzwonili z serwisu Kadrzyński. Firma Unibike odesłała mój naprawiony amortyzator. Już w tamtym tygodniu się dopytywałem, ale nikt nic nie wiedział, bo wszyscy pojechali na targi. Zostawiam rower w serwisie. W środę odbieram.
...
Nie wytrzymałem i pojechałem po rower we wtorek po pracy. Właściwie poszedłem - spacerek 3 km. Glebetrotter wreszcie sprawny i ładny :) Na pożyczonym dwa tygodnie temu amortyzatorze (od Kadrzyńskiego) zaliczyłem dwie fajne wycieczki, co nieco przyćmiło fakt, że cała akcja trwała od 27 sierpnia :/ Dzisiaj mały wyskok na Jasne Błonia, kółeczko po parkingu i do domu wracam przez Park Żeromskiego i Las Arkoński.
Kategoria 9. Serwis


Dane wyjazdu:
42.00 km 0.00 km teren
02:44 h 15.37 km/h:
Maks. pr.:27.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Nocna wycieczka do Zalesia

Sobota, 6 października 2012 · dodano: 07.10.2012 | Komentarze 8



Na forum RS padło hasło - nocny wyjazd nad Świdwie, ognisko, gitara, śpiewy itd. Niezbyt daleko i pełen luz. Ponieważ nocną jazdę uwielbiam długo się nie zastanawiałem. Często wycieczki kończę już po ciemku i bardzo sobie chwalę - zero ruchu na drogach, chłodniej, wrażenie prędkości i gwiazdy nad głową. W kocu nadeszła sobota. Pogoda była brzydka i cały tydzień padało, ale już w czwartek prognoza norweska zapowiadała, że sobotni deszcz skończy się po godzinie 17:00. Pomimo wątpliwości tak też się stało. W międzyczasie trwała na forum dyskusja czy jechać czy nie jechać i padł pomysł by zamiast nad Świdwie zawitać do Zalesia. Odchodzi kilka kilometrów przebijania się przez błoto i kałuże. Pomysł uzyskał pełną akceptację. Spotykam się z grupą o godzinie 20:30 przy Głębokim i ruszamy. Mała przerwa w Tanowie i dalej prosto w kierunku na Dobieszczyn. Po kilkunastu kilometrach skręcamy w lewo i stąd już tylko kawałeczek do celu. Dzięki Tuni i jej znajomościom :) korzystamy z pięknego terenu rekreacyjnego na zapleczu leśniczówki (pałacu) w Zalesiu (nadleśnictwo Trzebież). Budynek to pałac rodziny Arnim-Schlagenthin z 1910 roku. Obecnie jest pięknie odrestaurowany, a na jego tyle powstało miejsce na wspaniałe biesiady. Mamy do dyspozycji wielką altanę, ławeczki i placyk na ognisko. Do tego stos drewna i pomimo chłodu oraz dużej wilgoci jest ciepło i sympatycznie. Ogień tańczy, kiełbasy się pieką, a piwo się ładnie schłodziło. Poznałem kolejne kilka osób, które dotychczas znałem jedynie ze zdjęć lub blogów. Trwają nocne Polaków rozmowy, śpiewy przy gitarze i ogólnie jest bardzo miło. W końcu po kilku godzinach ktoś rzuca hasło do powrotu. Fajne uczucie jechać w środku nocy pod gwieździstym niebem. W domu jestem o 3:30. Oby do następnego ! :)



I jeszcze wspólne zdjęcie od Małgosi rowerzystki