Info
Ten blog rowerowy od czerwca 2012 r. prowadzi mih z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 2172.00 kilometrów (plus 1209 km sprzed bloga) w tym 127.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.36 km/h i zwiedzam świat.Więcej o mnie. Niżej goście zliczani od listopada 2012 r.:
Mój rower
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Maj2 - 3
- 2012, Listopad2 - 20
- 2012, Październik8 - 37
- 2012, Wrzesień6 - 19
- 2012, Sierpień11 - 14
- 2012, Lipiec9 - 1
- 2012, Czerwiec5 - 9
Dane wyjazdu:
70.00 km
0.00 km teren
03:38 h
19.27 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Globetrotter
Na plażę w Trzebieży
Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 0
Niedzielny wyjazd na plaże w Trzebieży zaczynam jak zwykle od puszki coca-coli przy jeziorze Głebokim. Upał spory, plażowicze wędrują w te i z powrotem, pachnie wakacjami. W myślach zakładam, że dzisiaj jadę na plażę w Trzebieży by zaliczyć trasę, której ostatnio ze względu na ból kolana nie dokończyłem. Tym razem zaczynam od drugiej strony czyli mykam przez Pilchowo, Tanowo, Police, Jasienicę i Uniemyśl. Kilka kilometrów za Jasienicą zaczynam jazdę po asfalcie przygotowanym pod nową wylewkę, nieźle telepie.
Po wjeździe do Trzebieży podjeżdżam po kościół, na drewnianej trzykondygnacyjnej wieży kościelnej zawieszone są dwa dzwony odlane w Szczecinie w latach 1664 i 1729. Przy kościele odnajduję pomnik ofiar I wojny światowej. Jak w większości przypadków nazwiska poległych zostały zatarte, a na cokole postawiona została rzeźba z piaskowca Matki Bożej Otuchy autorstwa Zbigniewa Polickiego, ufundowana przez trzebieskich rybaków w 1986 roku.
Następnie udaję się do przystani żeglarskiej, gdzie w basenach jachtowych stoi sporo przygotowanych do sezonu jednostek. Na jednej z nich siwowłosy żeglarz suszy wyprane, wypalone słońcem ubrania. Z ciekawością zaglądam do wnętrza niewielkiej żaglówki i żałuję, że w szkole wiedziony patriotycznym obowiązkiem nie dałem się zgermanizować i ni w ząb nie potrafię mówić po niemiecku.
Po chwili zaglądam jeszcze na plażę, gdzie harmider i zamieszanie nie pozwalają mi zostać dłużej jak na czas wypicia kolejnej puszki coli. Przez megafon co chwila odzywa się głos: numer taki i taki, hamburger proszę, frytki gotowe itd. To nie dla mnie, uciekam stąd szybko.
Jadę wciąż na północ, po chwili odpoczynku przy figurce Matki Boskiej Królowej Puszczy Wkrzańskiej (bardzo lubię to miejsce) skręcam w lewo w kierunku na Myślibórz Wielki. Fajną, wąską dróżką jadę sobie i jadę.
Na wysokości tabliczki "Do punkty czerpania wody" skręcam w lewo do jeziora Piaski, skąd prawą jego stroną dojeżdżam po Piaskową Górę z usytuowaną na niej przeciwpożarową wieżą obserwacyjną. Tu zaczyna się ponownie taki niby asfalt nabijany drobnym tłuczniem, ale jedzie się bardzo sympatycznie. Jadę czerwonym Szlakiem Puszczy Wkrzańskiej im. "Taty" Kaczmarka. Stefan "Tata" Kaczmarek (1907-1974) - założyciel i wieloletni prezes Szczecińskiego Klubu Turystycznego "88" był propagatorem krajoznawstwa wśród młodzieży. Doceniał uroki Puszczy Wkrzańskiej. Dobry miał gust trzeba przyznać :)
Na najbliższym skrzyżowaniu droga na wprost staje się piaskowo gruntowa zatem skręcam w prawo wciąż będąc na szlaku czerwonym.
Jadąc dróżką przez leśne zakamarki (w oczy rzucają się całe połacie paproci) docieram do szosy Tanowo - Dobieszczyn, gdzie pod wiatą zjadam podwieczorek.
Stąd już powoli wracam do Szczecina. Zaliczone 70 km, kolana nie bolą, będzie dobrze.
Kategoria 2. Puszcza Wkrzańska i północ