Info
Ten blog rowerowy od czerwca 2012 r. prowadzi mih z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 2172.00 kilometrów (plus 1209 km sprzed bloga) w tym 127.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.36 km/h i zwiedzam świat.Więcej o mnie. Niżej goście zliczani od listopada 2012 r.:
Mój rower
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Maj2 - 3
- 2012, Listopad2 - 20
- 2012, Październik8 - 37
- 2012, Wrzesień6 - 19
- 2012, Sierpień11 - 14
- 2012, Lipiec9 - 1
- 2012, Czerwiec5 - 9
Dane wyjazdu:
88.00 km
6.00 km teren
04:53 h
18.02 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Globetrotter
Nad jezioro Kiessee w Krugsdorf (Niemcy)
Wtorek, 28 sierpnia 2012 · dodano: 28.08.2012 | Komentarze 1
W dniu dzisiejszym jadę w kierunku Niemiec. Chcę zobaczyć Kiessee w Krugsdorf. Nie wiem, kto z blogerów odwiedził je pierwszy, ale znalazłem opisy u kilku osób i stwierdziłem, ze kolej na mnie. Trzeba jakoś wykorzystać ostatnie dni wakacji.
Zaczynam od Mierzyna i robię zdjęcia XIII wiecznego kościoła parafialnego z drewnianą wieżą z XVIII wieku:
Następnie Bismark i również XIII wieczny kamienny kościół bez wieży:
W Locknitz zajeżdżam nad jezioro będące także kąpieliskiem miejskim
Piękne jezioro Locknitzer See bywa mylone w niektórych opisach z dużo mniejszym umiejscowionym nieco na południe Leichensee zwanym jeziorem trupów. Wedle legendy grobla Retzinger Burgwall na jeziorze Leichensee była kiedyś słowiańskim wałem obronnym, ostatnim miejscem ucieczki przed niemieckimi panami feudalnymi. W średniowieczu osiedlili się tam rycerze-rabusie którzy napadali na przepływające przez Randow statki handlowe. Zabite załogi statków wyrzucano do jeziora. Na szczęście w tym większym można się kąpać bez obaw :)
Kilka metrów od jeziora znajduje się pomnik. Nie ma na nim szczególnych opisów, ale przypuszczam, że to standardowa lista ofiar I Wojny Światowej
W centrum miasta pomnik trębacza i kota. Człowiek w długim płaszczu odczytywał mieszkańcom ważne informacje w ciągu dnia, a w nocy pełnił funkcję stróża, który trąbką informował o powstaniu pożaru.
Mijam kościół w Rossow z przełomu XIII i XIV wieku:
W Zerrenthin stoi kościół ewangelicki z XIII wieku. We wnętrzu znajdują się cenne pozostałości odwodowego fryzu ściennego z pierwszej połowy XVI wieku przedstawiającego wizerunki apostołów i świętych.
Po lewej stronie jak zwykle pomnik ofiar Wielkiej Wojny:
W końcu dojeżdżam do celu podroży. Jezioro Kiessee w Krugsdorf jest naprawdę malowniczo położone. Wysokie brzegi z licznymi plażami zachęcają do kąpieli. Z jednej strony umiejscowiony jest ośrodek wypoczynkowy.
Po Niemczech poruszam się w nowej koszulce dumnie pokazując na ramionach godło Polski:
Koszulka bardzo fajna, dobrze odprowadza pot, tylko z przodu materiał jakiś taki trochę lichy, uwypukla się w kształt sporej półkuli ;)
Po odpoczynku nad jeziorem jadę zobaczyć kościół ewangelicki z przełomu XVII i XVIII wieku z muru pruskiego
Na rondku przed kościołem kolejny pomnik ofiar I Wojny Światowej
Za kościołem dostrzegam zespół pałacowy Schloss Krugsdorf (Pałac Krugsdorf). W czasach NRD mieściła się tam baza transportowa. Obecnie pałac i sąsiadujące z nim budynki gospodarcze należą do holenderskiego finansisty Barta Fernhouta i są remontowane. Udało się m. in. odtworzyć wygląd fasady pałacu z początku XX wieku.
Następnie jadę do Gorkow. Trochę przez pomyłkę, ale nie żałuję. Tu także znajduję kościółek, a przy nim stary cmentarz:
Chwilę kręcę się wokół. Z pobliskich zabudowań podbiega do mnie niemiecki hund. Zastanawiam się czego ode mnie chce, ale jest przyjaźnie nastawiony. Po krótkim zapoznaniu zawija z ziemi pierwszy lepszy kijek i rzuca mi pod nogi. No i zaczyna się zabawa w aportowanie.
Jak już się dobrze nabiegał żegnam wesołe psisko. Mój Misiek zachowuje się podobnie. Spuszczony ze smyczy szuka najpierw kija, później "jelenia" do rzucania - z tym, ze preferuje małoletnich :)
Szczęśliwie dzisiejsze opady mijam jakoś bokiem, w drodze powrotnej muszę co chwila robić postój, aby nie wjechać w chmurę leniwie przemieszczającą się w kierunku Polski
Jadąc w kierunku Boock napotykam po prawej ruiny wiatraka
Ostatnia miejscowość przed granicą to Blankensee i kolejny kościół. Podłużna otynkowana budowla z kamienia polnego, część wschodnia z roku ok. 1500, zachodnia z wieżą dachową z roku 1777, zmodyfikowaną w okresie późniejszym.
Obok jak zwykle pomnik
Świątynia została zamknięta przez służby sanitarne z powodu zagrzybienia konstrukcji drewnianych. Mimo kilkakrotnych remontów, jakie przeszedł kościółek w ostatnim dziesięcioleciu – obiekt wciąż jest zagrożony i zamknięty.
Po przekroczeniu granicy jak zwykle - Buk, Dobra, Wołczkowo, Głębokie i do domu. Dzisiaj uaktywniłem sobie roaming w komórce i wreszcie jadę bez strachu, że w razie awarii roweru lub mnie zostanę w Niemczech na zawsze :) Z powodu częstego szukania właściwej drogi (mimo, że i tak pojechałem inaczej niż chciałem) wskazania mapy rozbiegają się znacznie ze skazaniem licznika.
Kategoria 5. Niemcy
Komentarze
srk23 | 15:49 środa, 29 sierpnia 2012 | linkuj
Faktycznie, j. Kiesse jest wspaniale położone z pięknymi plażami i czystą kryształowo wodą.Zawsze tam zajeżdżam na chwilę popluskać chociaż trochę nogi, w drodze do Pasewalku lub Prenzlau (a jeśli się nie mylę to pierwsze wzmianki o nim pisał nasz kolega z forum "Misiacz"
Komentuj