Info

avatar Ten blog rowerowy od czerwca 2012 r. prowadzi mih z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 2172.00 kilometrów (plus 1209 km sprzed bloga) w tym 127.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.36 km/h i zwiedzam świat.
Więcej o mnie. Niżej goście zliczani od listopada 2012 r.:

Flag Counter


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mih.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
104.00 km 11.00 km teren
06:11 h 16.82 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jeziora Puszczy Bukowej

Czwartek, 6 września 2012 · dodano: 07.09.2012 | Komentarze 3



Dzisiaj postanawiam ponownie objechać Puszczę Bukową i tym razem odwiedzić jeziora puszczańskie - Glinna, Binowo i Wełtyń. Niestety moje plany zostały nieco pokrzyżowane, ale o tym później. Wyjeżdżam z osiedla kierując się ścieżkami rowerowymi - do Urzędu Miejskiego, okolic Kaskady i dalej przez Trasę Zamkową w kierunku Dąbia. Po kolei fotki - miejsce połowu ryb nad jeziorem Dąbie, kąpielisko miejskie i Harcerski Ośrodek Morski.



Po drodze mijam miejsce odpoczynku nad Płonią i widoczny stąd Kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny oraz fragment murów obronnych.

Po małym popasie na plaży ścieżką rowerową przy ulicy Szybowcowej jadę sobie prosto - zobaczyć gdzie prowadzi. Po drodze mijam rolkową mamę :) i dojeżdżam w sumie donikąd :/


Tutaj muszę się wrócić ulicą Goleniowską w prawo by po chwili skręcić w lewo Tczewską w kierunku Wielgowa. Przez wieś przejeżdżam szybko by na moment przystanąć przy poniemieckim budynku dworca Zdunowo na styku osiedli. Niemiecka nazwa stacji (Hohenkrug-Augustwalde) oznacza w tłumaczeniu Zdunowo-Wielgowo, zatem dokładniej obrazuje rzeczywistość.

Dojeżdżam do drogi Szczecin - Stargard i skręcam w prawo mijając mostek na Płoni, po czym w lewo w kierunku na Gorzów starą drogą krajową nr 3.

Przy kierunkowskazie na Gliną i Kołowo skręcam w prawo w ulice Nauczycielską jadąc dalej po bruku.

Stąd kieruję się pieszym szlakiem niebieskim im. Stanisława Grońskiego by dojechać w pobliże trzech jezior - jezioro Małe (Dereń), jezioro Leniwe i jezioro Glinna. Droga wiedzie raz brukiem, raz marnym asfaltem, w końcu szutrem. Gdy skręcam ostro w prawo skos kończy się droga, a zaczyna się ścieżynka. Mijam dwa pierwsze jeziora, gdzie nawet udaje mi się zrobić zdjęcie, by na wysokości Glinna utknąć na dobre.


Ciągnę rower przez bagna, co chwilę przerzucając go nad leżącymi kłodami, chowając głowę i oczy przed nisko zwisającymi gałęziami. W butach błoto, mokre skarpety, oblepione opony trą o błotniki, ja wściekły klnę na czym świat stoi. Nazwanie tej kleistej brei szlakiem turystycznym zakrawa na kpinę. Kilka kilometrów takiej wędrówki (rower prowadzę) wyciska ze mnie siły i chęci na dalszą wyprawę. Nawet nie dotarłem do porządnej plaży by zrobić zdjęcie :/



Gdy dochodzę w końcu do wstrętnego bruku nawet się ucieszyłem. Jadę w lewo do Binowa od czasu do czasu prowadząc rower po piachu. W Binowie chciałem wrócić się na Żelisławiec, by jednak zobaczyć J. Glinne, ale tubylcy mi odradzili - 4 kilometry po kocich łbach. To już lepiej 3 km po szutrze z dziurami (z górki) do Chlebowa, objeżdżając Jezioro Binowskie od lewej strony. Jeden z miejscowych fachowym okiem spojrzawszy na Globtottera mówi, że na bank przejedzie. Po ostatniej Masie Krytycznej porównałem mój trekking z innymi trekkingami i stwierdzam, że chyba bliżej mu do roweru górskiego. Opony całkiem grube - 28x1.60 (fakt, ze dmuchane do 6 bar słabo radzą sobie na piachu), całość jakoś taka toporna, ciężki jak cholera - to heja na maksa z górki, aż w kufrze kanapki ubijają się na placki. I jak miało być tak jest - daje radę :)

Z małą przerwą nad Jeziorem Bionowskim (fajny widok na wieżę w Kołowie) pedałuję do Chlebowa i przez Wysoką Kamieńską do Gardna. W Gardnie w prawo przez Wełtyń do Gryfina. Tu cały czas (9 km) pod wiatr. Odpuszczam sobie jezioro, w Wełtyniu robię zdjęcie jedynie starej chałupie z pruskiego muru, która najlepsze czasu ma już za sobą i kościołowi z przełomu XIV i XV wieku w trakcie wymiany poszycia wieży.


Cała wieś ma typową zabudowę poniemiecką z czerwonej cegły. Gdy w końcu docieram do Gryfina oglądam bramę miejską z około 1300 roku wzniesiona jako istotny element miejskich obwarowań i pozostałości murów obronnych.


Dalej kościół pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny i po krótkim odpoczynku jadę przez otwarty most do Mescherin.


Stąd już ładnymi dróżkami do Staffelde (tu mijam prehistoryczny kurhan) i Neurohilitz do granicy w Rosówku.


Za Kołbaskowem zjeżdżam z głównej drogi na Smolęcim i Barnisław. Tu już dopadają mnie ciemności. W Smolęcinie odwiedzam ruiny kościółka z XIV wieku. Mimo, że okres II wojny światowej przetrwał w nienaruszonym stanie, nieużytkowany po wojnie popadł w zupełną ruinę. Do dzisiaj pozostały fragmenty ścian ze średniowiecznymi otworami okiennymi oraz częściowo zachowany ostrołukowy portal zachodni.

Na zjeździe w kierunku wsi Będargowo podziwiam panoramę Szczecina w nocy. To ostatnie zdjęcie.

Szybko, ze sporym już bólem prawego kolana jadę przez Stobno, Mierzyn do domu. Kolejna setka minęła. Przez stan naszych polskich "szlaków" musiałem odstąpić od pierwotnych zamiarów - brak czasu i chęci. W domu zmarznięty pakuję się w butach do wanny :)


Komentarze
Trendix
| 17:53 środa, 12 września 2012 | linkuj Michał super i nie marudź bo i na tych fotkach widać że jeziorka urokliwe :)
mih
| 15:51 piątek, 7 września 2012 | linkuj Aparat tego nie oddaje, rzeczywiście piękne jeziorko. Znaczy się dobrze wybrałem :) W mokrych butach zimno w nogi i nie chce się jechać. To na zdjęciu to jeszcze nie wszystko, później już nie wyciągałem aparatu, bo bym nim z wściekłości w to błoto cisnął pewnie. Następnym razem pojadę inaczej.
srk23
| 15:27 piątek, 7 września 2012 | linkuj W tym roku miałem wątpliwą okazję jechać i trasą z Zelisławca do Binowa...coś strasznego, totalnie odradzam. Ponadto nic nie straciłeś, J. Binowskie jest ładniejsze od J. Glinne.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa enapr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]